Zbuki
Znacie to określenie? Idealnie pasuje do dzisiejszego dnia.
Tegoroczne święta spędzamy w Krakowie. Czasem warto zostać u siebie, szczególnie jak w sobotę żona straszy skurczami porodowymi. Jednak nie zawsze mieliśmy tak ekstremalne doznania świąteczne.
Był rok 2009. Jeszcze studiowaliśmy, mieliśmy więc czas, nawet trochę pieniędzy odłożonych na wyjazd. Wielkanoc przeżyliśmy dwukrotnie w Aleppo i w Damaszku. Trudno zwąchać, gdzie było lepiej. Na nasz wielkanocny stół wjeżdżały same przysmaki: hobsy z czarnuszką, jaja, pomidory, ogórki, pyszne słone warkocze serowe i kakao w plastiku. Zdecydowanie udane święta. Szkoda tylko, że Syria nie jest już taka jak 5 lat temu, a nasi znajomi pracują w syryjskich obozach dla uchodźców.
Tak wzięci na sentymenty, zaczęliśmy wspominać wielkie noce z lat poprzednich. Kiedyś Wam opiszemy jak to było, a było różnie.
Niezłych jaj i zlanego poniedziałku raz jeszcze.