Planować to sobie najwyżej można…
Wiesz jak jest… Wymyślasz kilka miesięcy przed, że pojedziesz, na miesiąc przed zaczynasz zastanawiać się co zabrać, zaczynasz kompletować brakujący sprzęt, powoli wszystko układa się tak jak zaplanowałeś. Już się nie możesz doczekać. Odliczasz miesiące, tygodnie, dni. Jeszcze 2 tygodnie i już zaczynamy, aż tu nagle…
Komputerek, który miał być przez najbliższe miesiące centrum zarządzania światem i okolic, spłatał psikusa w niewyjaśnionych okolicznościach. Teraz trzeba szybko pomyśleć co z tym fantem zrobić? Wymieniać matrycę i próbować reanimować komputer, którego lata świetności przypadają na zeszłą dekadę, czy organizować coś innego.
Ach ten nadmiar czasu i niedobór obowiązków przedwyjazdowych. Pocieszające jest to, że już za 2 tygodnie nie będzie miało to dla nas znaczenia, bo zostanie kilka tysięcy kilometrów za nami.
Se ikonki migruj na południowy wschód i będzie cacy!
To była pierwsza myśl jaka w głowie zaświtała, gdy zobaczyłem jak to wygląda 🙂
Ale ładnie wygląda! 🙂 Sprawdźcie ceny netbooków, powinny być teraz dość tanie.
Jakoś udało się wszystko sklecić, choć łatwo nie było, bo w Hiszpanii kupowaliśmy jeszcze ładowarkę, bo okazało się, że to jie tylko kwestia ekranu.