Kartka z kalendarza 31/05/2015
Kartka z kalendarza 31/05/2015
Nocleg wyścielony siankiem nieopodal Consolation-Maisonnettes w rejonie Franche-Comté był wyborny i rano niespecjalnie chciało nam się stamtąd zbierać.
Ale droga okazała się przepiękna i gdy tylko wsiedliśmy na rowery poczuliśmy wiatr we włosach. Tata Zbych może poczuł go za bardzo, bo stwierdził na jednym z radosnych postojów nad strumykiem, że chce się pozbyć swojego ciężaru, czyli dziewięcioletniego „ogona bobra”… Mama Fasola płakała jak ścinała, ale czego nie robi się dla męża. A rzeczony „ogon bobra” został stworzony gdzieś pomiędzy Gruzją, Armenią i Azerbejdżanem – każdy z ekipy tworzył jednego dreadziocha, które później już tylko rosły i rosły, plątały się, przytulały, aż powstał „ogon bobra”. 9 lat niezłej historii… Kto pamięta ten pamięta.
Ale wróćmy do wyjazdowej rzeczywistości, bo ona w dużej mierze kręci się wokół wody, żeby się umyć, przeprać i mieć co pić i na czym ugotować. We Francji niemal w każdej miejscowości znajdowaliśmy ” eau potable” czy to w studni czy u mieszkańców w domach. Woda rzecz jasna jest także doskonała do zabawy, a i te otoczaki… naprawdę mieliśmy ze sobą za dużo „zwykłych zabawek”. A jak tam u Was?