Kolacja przy świecach, czyli Godzina dla Ziemi
Wczoraj (sobota, 29.03) mieliśmy super zabawę. Zabawę z ciemność. Zabawę w rozpraszanie ciemności świeczkami. Tak, dla Kajtka to była świetna zabawa, ale również dobra lekcja.
Oczywiście padło pytanie: – Mamo, tatusiu, ale po co nie zapalamy światła? Na ile potrafiliśmy wytłumaczyliśmy skąd się bierze światło u nas w domu. Skąd ta cała elektryczność? Że węgiel, że elektrownia (u nas elektrociepłownia), że skończone źródła węgla, że Ziemie. Matka Ziemia. A to brzmi już całkiem poważnie. Bo o mamę przecież trzeba dbać. Trzeba. Rzecz jasna to tylko symboliczna godzina, która „nic” nie zmienia. Wydaje nam się jednak, że zmienia wiele. Przede wszystkim w świadomości ludzi. Szczególnie w świadomości takiego małego człowieka jak Kajtek.
Zabawa trwała w najlepsze. Świeczki to prawie jak ognisko na biwaku. Jeszcze kilka słów, że są ludzie, którzy nie mają takiego dostępu do światła elektrycznego jak my. Oni tak codziennie jedzą kolację przy świecach i mało w tym romantyzmu. Choć dla nas to wciąż tylko forma zabawy.