Mały domek czy duży namiot?
Kajtek nawet nie zdążył zdjąć butów jak GO zobaczył, Ruta nawet nie próbowała ich założyć. Kiedy stanął w naszym „dużym pokoju” ledwo zmieścił się między stołem, kwiatkami, łóżkiem i szafą. Ledwo zmieścił? Nie! Nie zmieścił się cały. Zapomnieliśmy o tropiku. Nie wchodząc w wielkie filozofowanie, mamy nowy namiot na miarę naszych potrzeb!
Ale po co Wam namiot, przecież macie małe dziecko? Właśnie po to! Nasz mały zielony przyjaciel, którego czasem można znaleźć na zdjęciu bądź filmie, w dalszym ciągu dobrze służy. Tylko kupiony został w paleozoiku naszego rodzinnego turlania się. Był to burzliwy dla nas rok 2008, kiedy to o dzieciach słyszeliśmy tylko z opowiadań, a rodzinę każdy miał swoją. Zielony Ohvee kupiony na ebayu w Edynburgu za 10 funtów, to był… jeden z naszych najlepszych zakupów. Planowo miał rozlecieć się po pierwszym użyciu, potem po drugim, trzecim, czwartym. Przed Bliskim Wschodem mieliśmy nadzieję, że jak się rozwali to przynajmniej nie będzie padać. I tak przez kilka lat, aż pojawił się Kajtek. Namiot dwójka, z założeniem, że śpi się na przemian, idealnie wpisywał się w rodzinę 2+1. Fakt, że Fasola, jak sama nazwa wskazuje, duża nie jest, Kajtek początkowo też nie był „trzymetrowcem z wąsami”. Tylko tata Zbych czoło przyklejał do tropiku, a paluchem u nogi smyrał dół namiotu. Da się pomieścić w takiej trumience, do której nie wchodzą nawet 2 karimaty? Da się. Hiltonem to on nie jest, ale waga <2kg to też jakiś argument.
Po Pomorzu 2013, kiedy już wiedzieliśmy, że będzie nas więcej, zaczęły kłębić się nad nami cumulusy wątpliwości – czy zmieścimy się w czwórkę? Burza mózgów i wynik 2:1 na nie. No i zaczęło się. Co wybrać? Czemu to takie małe/duże/ciężkie/drogie/
To COŚ to Big Agnes, wersja 4-osobowa z królikiem Jackiem w nazwie. W porównaniu do Ohvee metraż domku zwiększył się pewnie 3 krotnie? W końcu można w namiocie siąść nie waląc głową w strop. Kajtek chodzi wyprostowany, Fasola też garbić się nie musi zbytnio. Jak Ruta zacznie się turlać, to od ściany do ściany zajmie jej pół dnia. Miejsca mamy na grę w piłkę, spanie, pranie, gotowanie i pewnie wszystkie bagaże na cały wyjazd. W Ohvee, jak udało się wcisnąć aparat i najpotrzebniejsze słodycze do środka, to już było dobrze.
Czy to będzie odpowiedni dla nas przenośny dom, okaże się po pierwszym nocowaniu poza pokojem w Hucie. Teraz brakuje jedynie wyjazdu. Oczywiście pracujemy nad tym intensywnie, więc duży, porządny namiot przyda się z pewnością, gdyż będzie rozkładany jeszcze wiele razy…
Niby taki duży, a nogi Zbychowi się nie mieszczą!
Nie mieszczą bo śmierdzą 🙂 A tak serio, jest to pierwszy namiot w którym mogę spał na długość i szerokość bez kopania się ze ścianami.
Już życzę udanego wyjazdu z nowym nabytkiem. Nasz Kajtek (też majowy, ale 2012 rocznik) nie miał jeszcze trzech miesięcy, jak spał z nami w namiocie podczas 3-tygodniowego urlopu. My zdecydowaliśmy się na namiot 4-osobowy z Decathlonu – łatwo rozkładalny i z dużym przedsionkiem. 5 karimat wchodzi tam idealnie do „sypialni” – czyli akurat jak dla naszej gromadki, bo oprócz Kajtka jest jeszcze 5-letnia Ola i 3.5-letni Dominik.
pozdrowienia z Wrocławia:)
Dziękujemy. Już prawie był pierwszy raz, ale niestety pogoda nas wystraszyła, ale myślę, że wkrótce się uda. Nasz Kajtek jest marcowy, a Ruta majowa:) Wam również życzymy dobrych stanów wyjazdowych:)