Ludzie listy piszą….
To jest strasznie nudny wpis… ale może komuś się przyda?!?
Obiecana lista, w zasadzie listy, bo zawsze staram się uporządkować jakoś te rzeczy, by o niczym nie zapomnieć. I faktycznie, zapominać o sprawach ważnych raczej nam się nie zdarza i wszystko co potrzebne na takim wyjeździ ląduje na swoim miejscu. Zebrałam osobno rzeczy dla Kajtka, bo przede wszystkim o nich nie chciałam zapomnieć, z naszymi to zawsze mniejszy problem. Tylko wiecie, listy listami, zawsze są takie uporządkowane, a rzeczywistość pięknie to prostuje i wszystko ląduje na środku pokoju i nagle i tak nie wiem co w sakwie już się znalazło, a co jeszcze nie… ale proszę bardzo oto listy.
CIUCHY/BUTY:
– sandały
– pełne buty (na tym wyjeździe nie były niezbędne, ale w Polsce, w sierpniu nigdy nic nie wiadomo)
– kurtki rowerowe
– peleryny
– majtki
– skarpety
– getry polarowe
– polar
– bluza
– koszulki
– koszulki z długim rękawem
– spodnie (teraz zrezygnowałaby ze spodni, założyłam je chyba raz,a spokojnie wystarczyły mi getry)
– sukienka, spódnica + getry na ciepło
– chusty (jako ręcznik, chusta na szyję, na głowę, zasłonka od słońca dla Kajtka)
– kąpielówki, strój kąpielowy
– ręcznik
– opaski windstoperowe
– skarpety na głowę (takie 3 w jednym, czy 8 w jednym:))
– rękawiczki
– okulary przeciwsłoneczne
– opaski na kolana (dzięki temu mama Fasola pewnie jeszcze jeździ)
– coś ciepłego, ale lekkiego
Spokojnie mogliśmy zrezygnować z pełnych butów, ale z drugiej strony trafiliśmy na naprawdę dobrą pogodę. Więc oczywiście to co się bierze zależy od tego gdzie jedziemy i w jakim okresie roku. Mama Fasola nie potrzebnie wzięła długie spodnie, spokojnie getry wystarczają (dla Pań). Generalnie ja, mama Fasola, mogłabym spokojnie wyrzucić z bagażu ze dwie koszulki z krótkim rękawem i ze dwie z długim rękawem. Ale wierzę, że następnym razem spakuję się dużo lepiej. Zbychu zabiera trochę ciuchów „rowerowych”, ja miałam trzy takie koszulki, które w zupełności mi wystarczyły. Zawsze można je przeprać i szybciutko wysuszyć i to największy plus takich ubrań.
CIUCHY DLA KAJTKA:
– koszulki x 10
– koszulki – długi rękaw x 10
– spodnie dresy x 7
– spodenki krótkie x 10
– majtki x 10
– skarpety x 5
– kurtka x 1
– polar x 1
– bluza z kapturem x 1
– sandały i jednocześnie buty do wody
– kalosze
– czapka ciepła
– czapka na słońce
– apaszki, chustki x 3
– piżama x 2
– strój kąpielowy z filtrem UV
– kocyk do przyczepy
– pieluchy x 3 (na wszelki wypadek, nie użyliśmy ani razu)
– pielucha tetrowa – jako osłonka od słońca do przyczepki
ZABAWKI DLA KAJTKA:
– pontonik dmuchany (świetnie sprawdza się również jako wanienka)
– wiaderko, łopatka, grabki, foremki
– plecaczek ze zwierzątkami i samochodzikami (Kajtek zawsze ma swój mały plecaczek z ukochanymi małymi zabawkami. Sprawdzają się w każdej sytuacji.)
– książki – zawsze któraś z serii Mamoko wyd. Dwie Siostry oraz jakaś cienka, którą Kajtek uwielbia [więcej o książkach dla dzieci znajdziecie oczywiście na Peron4]
– zeszyt, kredki
– puzzle (Kajtek jest maniakiem puzzlowym, ale niestety podczas pierwszej nocy zalało nas tak, że puzzle popłynęły, więc dawał radę później bez nich i tez było dobrze.)
– Kłapouchy – poduszka i pluszak
– piłka
– rowerek biegowy! – najlepszy pomysł jaki do tej pory wpadł nam do głowy, wszyscy szczęśliwi i wszyscy wieczorem zmęczeni
BIWAKOWE/ROWEROWE:
– namiot (Do tej pory jeździliśmy z namiotem nieistniejącej już firmy OhVee!, malutka dwójka, która waży 1,9 kg, a kosztował 10 funtów, więc w sumie to cena marketowego sprzętu. Wchodzą do niego dwie karimaty, więc udawało nam się w trójkę poprzytulać, a bety musiały zostać na zewnątrz. Tym bardziej trzeba przyznać, że sakwy Crosso dają radę nawet w mega deszczu, choć staraliśmy się zabezpieczać cały sprzęt, czyli kupkę ułożoną z rowerów i sakw, plandeką.)
– śpiwory (Do tej pory jeździliśmy z dwoma śpiworami i wciskaliśmy się do nich w trójkę, ale Kajtek rośnie i rośnie, więc teraz postanowiliśmy kupić mu śpiwór. Zdecydowaliśmy się na normalnego dorosłego Małachowskiego (bo mama Fasola już taki ma i da się je bez problemu spiąć). Przez chwilę myśleliśmy o śpiworze dedykowanym dziecku, ale kosztują i ważą tyle samo, a gorzej się kompresują, co jednak jest dość istotną sprawą. Myśleliśmy również o śpiworze puchowym, ale po pierwsze są drogie, a po drugie gdy kupowaliśmy śpiwór Kajtek wychodził z pieluch i zdarzały mu się nocne niespodzianki, które lepiej przeżywają syntetyczne śpiwory niż puchy.)
– karimata x2
– czołówki x2 (używane również jako lampki rowerowe)
– oświetlenie rowerowe
– łatki, zestaw naprawczy, dętki – jedna duża i mała dla Kajtka, pompka
– mały komputerek + zasilanie (w tym momencie pewnie zabralibyśmy tablet)
– kundel (Kindle)
– iPod (z bajkami dla Kajtka)
– telefony + kabel zasilający
– GPS
– zapięcia rowerowe
– kaski (dla Kajtka i dla Fasoli, choć w sumie przydawał mi się do zbierania grzybów, jako statyw do aparatu…)
– panel słoneczny (Jeden z najlepszych gadżetów, które dostaliśmy i które sprawdziły się rewelacyjnie. Ładowaliśmy przez niego telefony, iPoda, GPSa. Jedynie komputer potrzebował czasem zewnętrznego ładowania z sieci. GPS, który działał w zasadzie non stop śmigał na jednej zmianie akumulatorków). Urządzenie GoalZero nomad 3.5 po rozłożeniu jest troszkę większe od zeszytu A5. Dodatkowo akumulator zbierający prąd wielkości cygara. Łatwo go gdzieś powiesić i tylko czekać, aż słonko słonko zacznie ładować nasze sprzęty. Co ciekawe, akumulator migał,że się ląduję nawet gdy nie był wystawiony bezpośrednio na pełne słońce. Nie dane nam było przeprowadzić szczegółowych testów ale fakt, że GPS działał na jednym komplecie akumulatorków przez cały wyjazd o czymś świadczy, biorąc pod uwagę, że normalnie starcza na 8-10 godzin pracy. Wprawne oko znajdzie panel przy kierownicy w prawym dolnym rogu zdjecia
KUCHENNE:
– palnik + butla gazowa
– menażki (dwie duże + jedna mniejsza. Stosujemy system zawsze jednej czystej menażki, tzn. takiej tylko do gotowania wody, a reszta służy oczywiście również jako talerze.)
– patelnia (Po raz pierwszy wzięliśmy małą aluminiową patelenkę, sprawdziła się świetnie.)
– malutki płyn do mycia naczyń + gąbeczka i ścierka
– kubek termiczny
– miseczka dla Kajtka + plastikowe sztućce dla Kajtka
– niezbędniki x 2
– scyzoryki + jeden większy nóż
– herbata
– kawa
– kaszka mleczno-ryżowa
– jeden obiadek w słoiczku dla Kajtka na wszelki wypadek
– gorące kubki x3
– owsianka z bakaliami
– kaszka kus-kus
– cukier
– bidony aluminiowe 0,7 l x 2
– słodycze do podgryzania (mleko w tubce, batony)
– bidon dla Kajtka
KOSMETYCZKA/APTECZKA:
– coś na gorączkę dla Kajtka
– paracetamol
– coś do odkażania
– bandaż elastyczny, bandaż zwykły, gaziki jałowe
– plastry
– rapaholin, nifuroksazyd – na brzuch
– smecta – na brzucho
– wapno – odczula po ugryzieniach
– fenistil – po ukąszeniach
– krem na komary, krem na słońce
– psikacz na bolące gardło (mieliśmy Tantum Verde)
– sól fizjologiczna – krople do oczu, do nosa
– odciągacz do kataru
– żel do dezynfekcji rąk
– mydło
– dezodoranty
– szczoteczki i pasty do zębów
– żel do mycia ciała i włosów
– krem-balsam
– maszynka do golenia
– pęseta
– wata, pałeczki do uszu
– tonik
– chusteczki do pupy
– papier toaletowy
– chusteczki higieniczne
Lekarstwa i kosmetyki staramy się zabierać uniwersalne dla całej rodziny. Żel był dla Kajtka, ale my też oczywiście z niego korzystaliśmy, dzięki czemu nie musieliśmy brać jeszcze szamponu i żelu dla nas. Podobnie z kremem, mydłem czy psikaczem na komary, braliśmy tylko te dla dzieci.
Brakuje………… DROPSA !
Co tu turlać hmmmmm….?
Maniuś, niektórych rzeczy nie trzeba zapisywać. A wiesz… my zawsze się turlamy:D Pozdrawiamy biegun zimna.
Lubię do Was wpadać i podróżować z Wami 🙂 Długie te listy ale na pewno przydatne. My podróżujemy z dwójką maluchów jak narazie samolotami, pociągami, autobusami i autem tak więc z listami zawsze mam problem. A już najtrudniej mi ogarnąć co już w bagażu się znalazło 😉 Pozdrawiamy!
Tak… to od zawsze mój problem. Choć tata Zbych trzyma zawsze rękę na pulsie;) samych dobrych dróg dla Was!